Yaoi Fan
- Forum Literackie
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
|
Autor |
Wiadomość |
Lena Nika
Moderator
Dołączył: 09 Cze 2013
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany: Śro 23:05, 30 Wrz 2015 Temat postu: Teksty i oceny ["50 zdań"] |
|
|
W tym temacie można przeczytać i ocenić teksty konkursowe.
Niestety zostały nadesłane tylko dwie prace, zamiast więc tworzyć punktację, każdy głosujący w swoim komentarzu wskaże, który tekst bardziej mu się podobał (z uzasadnieniem bądź nie). Macie czas do 18 października. Zachęcam wszystkich do oceniania i komentowania prac konkursowych.
TEKST A
Tytuł: 50 zdań o zimie stulecia
Fandom: S.T.A.L.K.E.R.:Zew Prypeci
Pairing: major Diegtiariow/Wano
Rating: 16+
Ostrzeżenia: angst
#01 – oberwany
Zaczęło się od oberwanego ucha przy starym plecaku; skóra zmarzła tak, że po prostu się złamała i dopiero wtedy do majora Aleksandra Aleksandrowicza Diegtiariowa w pełni dotarło, że w Zonie jesień nie trwa całego roku.
#02 – wojsko
Byli pijani i mieli jednego papierosa, więc wypalili go na spółę, a przy tym byli strasznie zmarznięci, więc na paleniu się nie skończyło; rano Diegtiariow wymamrotał najbardziej niezręczne przeprosiny w swoim życiu, ale Wano odpowiedział mu tylko: "wszystko w porządku, Sania, wszyscy byliśmy kiedyś w wojsku".
#03 – niewidomy
Stada ślepych psów robiły się coraz bardziej bezczelne i agresywne, i podchodziły coraz bliżej do budynku dworca w Janowie.
#04 – słońce
Słońce świeciło blado, jakby razem ze wszystkimi stalkerami umierało z zimna; zachodziło najpóźniej o czwartej i nigdy nie podnosiło się przed dziewiątą.
#05 – bezustanny
Zulus bezustannie powtarzał mu, że nie ma sensu próbować przedzierać się do Prypeci przy takiej pogodzie, a Diegtiariow mógł być na niego wściekły, ale doskonale wiedział, że pewnie i tak połowa mechanizmów w tunelu pozamarzała na amen.
#06 – narodziny
Zona, w przeciwieństwie do nich wszystkich, żyła i ani jej się widziało umierać; raz Diegtiariow znalazł zagrzebane w śniegu nowonarodzone mięsacze i oddał je Wano, który nafaszerował nimi najlepsze chinkali na świecie.
#07 – uzależnienie
Wlewali w siebie przemysłowe ilości alkoholu, przynajmniej dwa albo trzy razy więcej, niż na jesieni; Diegtiariow z rezygnacją stwierdził, że nawet jeśli nie wróci do domu z białaczką ani złapanym od pijawek AIDS, z całą pewnością wróci uzależniony od wódy.
#08 – doradzać
Hawajczyk doradzał im, żeby wynieśli się z Zony i jakoś przezimowali w Kijowie; on sam nawet tego nie rozważał, bo nigdy nie było mu zimno - szczególnie dużo radości miał z ogrzewania serc tych, którzy jeszcze w listopadzie byli gotowi dać mu w mordę za pedalstwo.
#09 – grunt
Zulus przepadł jako pierwszy; kiedy na początku stycznia poszli polować na pijawki, zaskoczył ich dzik - wypadł zza pokrytych szadzią krzaczorów i wybił Zulusowi grunt spod nóg.
#10 – syrop
Krew wymieszana z roztopionym śniegiem i rozmiękczonym przez wydobywające się spod ziemi gorące gazy błotem wygląda dziwnie, bardzo dziwnie, jak obrzydliwy, gęsty, cuchnący syrop.
#11 – głębia
Diegtiariow chciał chociaż zobaczyć, jak wygląda wejście do tunelu w podziemiach Jupitera - było zasypane śniegiem tak głęboko, że we trzech, razem z Wano i Włóczęgą, przez cztery godziny nie zdołali dokopać się do bramy.
#12 – bańka
Stalkerzy czuli się, jakby ceglane ściany dworca w Janowie były mydlaną bańką, która lada dzień może pęknąć - z coraz większymi watahami nibypsów jeszcze dawali sobie radę, ale tuż po Bożym Narodzeniu z bagien przylazły pijawki.
#13 – rozczochrany
Czasami Diegtiariow był tak zmęczony, że zasypiał w marszu tuż po wejściu do Janowa; czasami był tak zmęczony, że miał ochotę wynieść się z Zony, zdezerterować ze służb bezpieczeństwa i zamieszkać gdzieś w Azji Środkowej, a wtedy stawał za Wano, obejmował go w pasie, opierał się o niego całym ciężarem i przeczesywał palcami jego gęste, rozczochrane włosy: "co ty robisz, Sania?", "sprawdzam, czy znowu nie złapałeś wszy".
#14 – zrzekać się
W połowie stycznia Diegtiariow zaczął się zastanawiać, czy zmiękł na tyle, żeby powiedzieć Wano i Włóczędze, po co tak właściwie przyszedł do Zony - zastanawiał się, czy zrzec się poczucia bezpieczeństwa na rzecz ich zaufania.
#15 – powieść
Wano roześmiał się i postukał w czoło: "daj spokój, człowieku, nawet chłopcom, którzy dopiero co wyszli, nie patrzy z oczu wojskiem bardziej niż tobie"; Włóczęga wzruszył tylko ramionami, jakby nie miał pojęcia, o co tyle szumu: "w każdym razie mam nadzieję, że ci się powiedzie".
#16 – czarodziejski
Któregoś razu Wano dostał od chłopaków z Wolności trochę suszu z czarodziejskich roślinek; Diegtiariow nie chciał go palić, ale mimo wszystko dobrze było usłyszeć, jak Włóczęga śmieje się na głos.
#17 – motyl
Na oszronionej gałęzi drzewa usiadł piękny motyl o skrzących jak brokat białych skrzydłach - Wano złapał go do ołowianego pojemnika i sprzedał Hawajczykowi za bardzo ładną sumkę.
#18 – świetny
Wpadli na świetny pomysł: poszli szukać artefaktów na Bituminie, bo przy anomaliach termicznych nie było śniegu; na podobny pomysł wpadli bandyci, z tym że oni szukali stalkerów.
#19 – plecy
Diegtiariow wyniósł Włóczęgę na plecach z anomalii i taszczył aż do Janowa; pół nocy palili ognisko na zmarzniętej ziemi, żeby móc wykopać mu grób.
#20 – kupować
Wano wydał wszystkie pieniądze, jakie dostał za przypominający motyla artefakt, na solidną strzelbę: "jeśli będę miał z czego strzelać, to może przynajmniej ciebie, Sania, nikt nie ubije".
#21 – wieczny
Następnego dnia od rana do wieczora praktycznie bez przerwy pili wódkę: "wiesz co, Wano, wydaje mi się, że niektóre rzeczy będą trwały wiecznie", "hm, na przykład nasza przyjaźń?", "prawdę powiedziawszy, myślałem raczej o zimie".
#22 – jakość
Strzelba, którą kupił Wano, była naprawdę wyśmienita; cóż z tego, skoro pod koniec stycznia do Zony przestały docierać dostawy amunicji przyzwoitej jakości.
#23 – architektura
Budynek dworca po prostu nie był przystosowany do takiej pogody: w środku strasznie wiało po nerach, dach skrzypiał pod naporem śniegu, a dokładnie w Dzień Chwały terma pękła od ciągłego nagrzewania.
#24 – obszerny
Następnego dnia na tablicy ogłoszeniowej zawisła obszerna, szczegółowa instrukcja topienia dużych ilości śniegu nad ogniem, ale komu by się chciało - Janów wypełnił się smrodem pi razy oko dwudziestki niedomytych chłopa.
#25 – zmierzać
Nad ranem obudziło ich ujadanie - dziesiątki, jeśli nie setki ślepych psów i nibypsów zmierzały na północ, do Zatonu; chłopaki rozpaczliwie, ostatnimi nabojami strzelali do uciekających resztek ostatniego jedzenia, jakie im pozostało.
#26 – sierść
Poza kilkoma truchłami po psach zostało tylko trochę wdeptanej śnieg skundlonej sierści.
#27 – nadciągać
Tego samego dnia nadciągnęli bandyci, równie głodni i źli co stalkerzy: "no siemka, Sasz, twój ciapaty koleżka wisi mi kupę hajsu", "zjeżdżaj, Walet, nie dostaniesz żadnego hajsu ani od niego, ani ode mnie", "chcesz, żebym zapierdolił was obu?", "wypierdalaj, szmaciarzu, zanim wepchnę ci twojego własnego gnata tak głęboko w kapsko, że wyjdzie ryjem", "eee, no co ty, Sasz, na żartach się w ogóle nie znasz?"; Walet był zdesperowany, Diegtiariow po prostu udzielał mu informacji.
#28 – wdychać
Kilku chłopaków poszło szukać czegoś do żarcia, ale ogólnie morale było tak niskie, że nikt nie ruszał się z bazy; Wano poszedł do Lokiego i innych stalkerów z Wolności palić zielsko - Diegtiariow nie palił z nimi, siedział tylko obok i wdychał pachnący słodkim, nadgniłym zielskiem dym.
#29 – dwadzieścia
Wieczorem wypadałoby się schlać do nieprzytomności, ale nawet na to nikt nie miał ochoty - wypili tylko jeden toast, po szklaneczce wódki za pamięć Włóczęgi - był jeszcze młody, kiedy Zona go zabrała, nie wyglądał na więcej niż dwadzieścia siedem, może dwadzieścia osiem lat.
#30 – makabryczny
Jeszcze w pierwszym tygodniu lutego jeden z chłopaków Lokiego dokonał makabrycznego odkrycia: rozsypane w śniegu zakrwawione ludzkie kości, od których ktoś sprawnie pooddzielał mięso.
#31 – rodzinny
"To u was rodzinne, prawda, Wano?" pytał wesoło Walet, trzymając mu nóż przy karku i butem przyciskając jego twarz do zmarzniętej ziemi, "wszystkie pierdolone chacziki zawsze zostają bez hajsów na spłaty i wszystkie są... kurwa, wszystkie są takie chude, jak przyjdzie zima".
#32 – jąkać się
"Wy-pier... wy-pier-da-laj", wyjąkał Wano, za co zarobił kolejnego glana w skroń, aż mu pociemniało przed oczami; Walet lubił bawić się ze swoimi ofiarami, zanim je zabił, dlatego Wano zdążył się błyskawicznie obrócić i wpakować mu w bebechy chmurę śrutu z ostatniego naboju.
#33 – entuzjazm
Wrócił na dworzec w nowym skórzanym płaszczu (który potem z oczywistych przyczyn przeszył na kurtkę) i z nową solidną kosą, posiniaczony jak nieszczęście i z nosem jeszcze bardziej krzywym niż wcześniej, ale Diegtiariow wyglądał, jakby wcale nie cieszył się, że widzi go żywego; zdołał wykrzesać z siebie trochę entuzjazmu dopiero kiedy zobaczył litrową puszkę gulaszu.
#34 – lać
Pierwszego marca mróz odszedł jak ręką odjął, zaczął za to padać deszcz - lunął z nieba gęstą, niemal jednolitą strugą, zabrał ze sobą cały śnieg i spłynął wraz z nim do rzeki Prypeci, która nigdy nie byłaby w stanie wypić takiego ogromu wody.
#35 – owca
Któryś z chłopaków wrócił z Kijowa, jak tylko zaczęły się roztopy, i przywiózł ze sobą wielką baranią tuszę; rozdzielił skurczybyka w miarę po równo między stalkerów i pił za darmo, póki tydzień później anomalia grawitacyjna nie wciągnęła go pod wodę.
#36 – konserwatywny
Diegtiariow w gruncie rzeczy był konserwatystą - gdyby tylko zdołał wyjść z Zony bez hifa, raka każdego możliwego organu, bezpłodności i choroby alkoholowej, najchętniej znalazłby sobie żonę i spłodził jej gromadkę dzieci; często myślał o tym nad ranem, od niechcenia drapiąc Wano po gęsto zarośniętym policzku i strącając popiół z papierosa na ich wspólny śpiwór.
#37 – właśnie
Właśnie kończyli pogłębiać rowy melioracyjne wokół dworca, kiedy z południa uderzyła w nich fala gorącej wody - nie była duża i zaraz się cofnęła, ale zalała rowy i podmyła dworzec, a paru chłopaków nieźle poparzyła.
#38 – sadza
Woda musiała zalać Bitumin i albo go zniszczyła, albo wytworzyła w jego miejscu zupełnie nową anomalię; kiedy wieczorem znów spadł deszcz, krople zostawiały wszędzie obrzydliwe, czarne smugi sadzy.
#39 – łapczywy
Kiedyś Diegtiariow śnił głównie o świętym spokoju albo pięknych kobietach i z reguły nie zapamiętywał swoich snów - teraz każdej nocy fruwały mu przed oczami pachnące bochny pszennego chleba z makiem, które znikały nad ranem, karząc go za łapczywość.
#40 – szybkość
Zona nie znosi pustki, więc nowe źródło pożywienia pojawiło się w miarę szybko: tak szybko, że nikt nie zauważył, porwało dwóch chłopaków z torów tuż przy dworcu i rozszarpało ich na strzępy.
#41 – gatunek
Tak, snorki były przedziwnym gatunkiem, i nigdy wcześniej nie pojawiały się w Janowie tak licznie; ich mięso, chociaż prawie pozbawione tkanki tłuszczowej i trzeszczące od promieniowania nawet bez przystawiania licznika Geigera, było smaczne i delikatne, przypominające trochę kurczaka, a trochę rybę - jak to mięso człowieka.
#42 – doliczać
To było prawie jak przyjaźń - stalkerzy zjadali snorki, a snorki zjadały stalkerów; dla własnego spokoju lepiej było przestać liczyć wychodzących rano i wracających wieczorem chłopaków, bo i tak nie szło się doliczyć.
#43 – prawdopodobieństwo
Była sobota, więc chlali jeszcze ostrzej niż w piątek i czwartek - po kilku głębszych Hawajczyk zaśmiał się na cały głos i powiedział im, gładko ściągając z głowy garść włosów, że prawdopodobieństwo dożycia do połowy kwietnia przez kogokolwiek jest bliskie zeru; Wano też się roześmiał i odparł, że owszem, waha się gdzieś między minus trójką a minus piątką.
#44 – napadać
Po tym wszystkim, co zaszło, Diegtiariow i Wano byli znacznie ostrożniejsi i tylko raz im nie wyszło - napadli ich bandyci uzbrojeni w noże do krojenia mięsa; nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności nie mieli pojęcia, że dla agenta służb bezpieczeństwa zabijanie ludzi za pomocą śrubki obwiązanej sznurkiem nie jest szczególnie trudne.
#45 – zbaczać
Zboczyli z torów - szli przez gęste krzaki, kiedy Wano zachwiał się i upadłby, gdyby Diegtiariow go nie przytrzymał: "wszystko w porządku?".
#46 – oczywiście
"Oczywiście, Sania", odpowiedział Wano, ale zaraz zakaszlał i zapluł sobie dłonie krwią; trzęsącą się ręką odchylił połę skórzanej kurtki, odsłaniając ukośnie wbite pod żebra ostrze noża z ułamaną rękojeścią.
#47 – bierność
Diegtiariow nigdy wcześniej nie podejrzewał, że kiedykolwiek pozwoli sobie na tak daleko posuniętą bierność: przez cztery dni z rzędu leżał w wyrze i wlewał w siebie wódkę, a przestał tylko dlatego, że Hawajczyk z niekłamaną troską skończył ze sprzedawaniem mu alkoholu na krechę.
#48 – mewa
Do Janowa przyleciały mewy, widocznie przywabione tym, co zostało po opadnięciu wody; były silniejsze od gawronów, więc teraz czarne paskudztwo zostało zastąpione przez wielkie, obrzydliwe i białe.
#49 – potem
Diegtiariow stwierdził, że już nigdy nie będzie odkładał niczego na potem.
#50 – kolejka
Kiedy w końcu udało mu się wstać, od razu wyszedł na zewnątrz, brudny i skacowany, i ruszył wzdłuż torów niedziałającej od prawie dwudziestu lat kolei; dostał rozkaz i zamierzał go wypełnić, nawet jeśli po drugiej stronie tunelu pod Prypecią od miesięcy już nikt na niego nie czekał.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Lena Nika
Moderator
Dołączył: 09 Cze 2013
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany: Śro 23:10, 30 Wrz 2015 Temat postu: |
|
|
TEKST B
Tytuł: Przepis na udanego muffina
Beta: dziękuję Shat za poprawienie przecinków i dostawienie kropek
Fandom: Seria o Mercedes Thompson (Patricia Briggs)
Para: Kyle/Warren
Gatunek: obyczaj/urban fantasy (ale tylko ze względu na fandom)
Ostrzeżenia: wulgaryzmy
Klasyfikacja: PG-13
Tabela B
#01 - pułapka
Warren wpadł w pułapkę własnej głupoty, no bo kto to widział, żeby powiedzieć swojemu chłopakowi : "przecież pieczenie nie może być takie trudne". O naiwności!
#02 - transport
Jechał właśnie do domu z siatami wypchanymi jedzeniem w ilości godnej transportu z pomocą humanitarną, zastanawiając się, jakim cudem na prawdę dał się w to wrobić. Owszem piekł już w swoim długim życiu: chleb, babkę ziemniaczaną, ale na Boga, nie ciastka!
#03 - pastwić się
Podejrzewał, że Kyle nie działał sam. Tak na prawdę miał wrażenie, że oboje z Mercy wrobili go w to wspólnie, tylko po to, żeby się nad nim pastwić.
#04 - ktokolwiek
Jak zwykle zaparkował na podjeździe przed domem, ale jeśli dziś ktokolwiek zobaczył jego i bijącą od niego rządzę mordu, i tak nie posłał mu standardowego, międzysąsiedzkiego "dzień dobry". Nie żeby Warren się nadmiernie rozglądał i go oczekiwał.
#05 - erkaem
Przez chwilę, kiedy jedną ręką (i kolanem) próbował trzymać wszystkie torby, a drugą wyjmował klucze, zastanawiał się czy nie rzucić tego wszystkiego w cholerę. Powstrzymywała go jednak myśl o Kylu, który z prędkością karabinu maszynowego i wyrzutem w głosie wymienia mu wszystkie powody, dla których Warren powinien był jednak wywiązać się z obietnicy.
#06 - erotyczny
Warren w kuchni nigdy nie czuł się źle, ale i nie do końca swobodnie. Może poza tym jednym razem, kiedy Kyle przywitał go rano ubrany jedynie w kuchenny fartuszek. Nagle zrozumiał tę fantazję erotyczną, która jakoś wcześniej go nie przekonywała.
#07 - kłódka
Wziął ten sam fartuszek (innego nie mieli, i tak tylko Kyle go używał) i w myślach wypominając sobie, że jednak powinien trzymać dziób na kłódkę, rozpakował zakupy. Zostawił jedynie potrzebne mu do muffin składniki.
#08 - knebel
Jeszcze przez chwilę rozważał różne metody samo kneblowania (przyszło mu na myśl nawet odgryzienie sobie głupiego jęzora, ale odrzucił ten pomysł, jako zbyt drastyczny), po czym sięgnął do książki kucharskiej.
#09 - rzadko
Po pobieżnym zlustrowaniu przepisu, doszedł do wniosku, że może nie będzie tak źle. Z rzadkim dla siebie szczęściem niczego nie schował do lodówki, a pierwsza uwaga głosiła: "wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej". Dobry znak!
#10 - zmywać
Zgodnie z przepisem wziął dwieście dwadzieścia gram mąki pszennej, dwie łyżeczki proszku do pieczenia, które przesiał przez sito i odstawił. Po tej czynności brudne były już: blat, łyżeczka, miska i sito - a to dopiero początek! Ciekawe, kto to będzie potem zmywać?
#11 - zmoknąć
Chcąc nie chcąc, zmoczył ścierkę i wytarł blat, oczywiście wszystko z początku rozmazując.
#12 - uwłaczający
Zirytowany, wyjął robot kuchenny, raz po raz upominając się, że nie ma nic uwłaczającego w korzystaniu ze sprzętu, który (ku irytacji Kyla) przy zakupie określał mianem zabawki dla bab.
#13 - szeroko
Kolejny krok był dziecinnie prosty; wrzucił do misy dwieście dwadzieścia gram masła, sto sześćdziesiąt gram drobnego cukru do wypieków (swoją drogą nigdy wcześniej nie zdawał sobie sprawy z tego, że istnieje jakiś SPECJALNY cukier do wypieków) i włączył robot na najwyższe obroty, w myśl szeroko pojętej zasady "zrób to szybko, będzie mniej bolało".
#14 - ryży
Do białej, puszystej masy zaczął dodawać jajka, konkretnie cztery, każde osobno, miksując ciasto i kontemplując złoto - ryże pasma z żółtka rozchodzące się po cieście. Może i nie było to najgorsze zajęcie z możliwych.
#15 - zmusić
Wszystko chwilowo szło zwodniczo prosto. Warren wlał do masy dwie łyżeczki ekstraktu waniliowego, wsypał przesianą wcześniej mąkę i zmusił robot do pracy na najwolniejszych z możliwych obrotów, w imitacji ręcznego mieszania.
#16 - szkapa
Szczęście skończyło się właśnie w tym momencie. Robot zarzęził jak zarzynana szkapa, wydał z siebie niezidentyfikowany odgłos i umarł śmiercią tragiczną, i daleką od naturalnej.
#17 - stodoła
Boże, Kyle go zabije za zniszczenie jego ulubionego sprzętu kuchennego! Jak nic każe mu się przenieść na tą cholerną kanapę. Wolałby już spać w stodole na sianie!
#18 - rywal
Ale nic to, w tym momencie w Warrenie konsekwencja była zaciekłym rywalem niechęci do pieczenia. Na szczęście dla niego wygrała ta pierwsza.
#19 - zmurszeć
Włączył piekarnik na sto osiemdziesiąt stopni i otworzył, chcąc przestawić kratkę... Może jednak ciągle miał odrobinę szczęścia: z wnętrza zaatakował go kawałek zapleśniałej, zmurszałej pizzy z zeszłego tygodnia.
#20 - pasztet
Obiecał Kylowi, że to wyrzuci i zapomniał. Gdyby jego chłopak to odkrył, byłby z tego niezły pasztet. A tak wilkołak zwyczajnie zutylizował niemalże chodzącą pizzę w śmietniku i mógł spokojnie zapomnieć o sprawie.
#21 - duma
Wyjął formę do muffin, wyłożył kolorowymi papierkami (słowo "papilotki" pozostało dla niego obce) i z samozadowoleniem graniczącym z dumą z siebie (no w końcu wszystko wyglądało tak, jak powinno!) zaczął wykładać ciasto.
#22 - bomba
Coś jednak musiało być nie tak, po napełnieniu wszystkich foremek zostało mu jeszcze sporo masy. Zajrzał ponownie do przepisu i jest, bomba! Forma była na dwanaście muffin, a z przepisu wychodziło piętnaście. Jak zwykle coś.
#23 - dusić
Przez chwilę miał ochotę udusić Kyla, który u dołu strony swoim nienagannym, drobnym pismem skrobnął notatkę: "Proporcja na 12 muffin: 220->176; 160->128; 2->1,6; 3 jaja". Nie mógł tego napisać obok składników w przepisie?!
#24 - bandyta
Jak rasowy złodziej, zaczął otwierać i przegrzebywać (w iście bandyckim stylu) wszystkie szafki, poszukując foremek na babeczki. One musiały gdzieś tu być, Kyle zawsze piekł zwykłe babeczki na Święto Dziękczynienia.
#25 - archiwum
Przez głowę przeleciała mu idea stworzenia kuchennego archiwum. Takiego spisu, gdzie mógłby sprawdzić, w której szafce jego chłopak trzyma pieprzone foremki!
#26 - agresja
Na szczęście znalazł rzeczone, nim poziom jego agresji zdążył przekroczyć granice bezpieczną dla otoczenia: na przykład dla samych szafek, którym pewnego dnia powyrywał przypadkiem drzwiczki. No, wyrwał jedne -Kyle i tak oskarżył go o zdemolowanie całej kuchni.
#27 - kamień
Opanował się i zachowując niewzruszoną, kamienną twarz, wypełnił kilka dodatkowych foremek ciastem. Zgodnie z przepisem powtykał w każdą przyszłą muffinę po kilka malin i z poczuciem zwycięstwa, zapakował cały chłam do rozgrzanego już piekarnika.
#28 - misja
Misja zakończona powodzeniem! W dwadzieścia pięć minut później wyjął dokładnie szesnaście (formy na babeczki okazały się nieco mniej pojemne) świeżych, i o dziwo pięknie i zachęcająco pachnących, muffinek.
#29 - grzyby
Przez dobrą chwilę zachwycał się swoim dziełem. Doszedł do wniosku, że każda jedna wygląda jak domek dla Smurfrów w kształcie grzybka, z jednej z francuskich bajek, jakie Kylowi zdarzało się puszczać dzieciom swoich klientów, kiedy przechowywał ich u siebie przy "trudnych" rozwodach.
#30 - kamfora
A potem przypomniał sobie o kremie. Po przeczytaniu przepisu miał ochotę zniknąć jak kamfora. Po co właściwie ludzie wymyślają takie rzeczy, on przecież w życiu tego nie zdoła zrobić!
#31 - mistrz
Po mistrzowsku przygotował papkę z malin, bo była to najprostsza część przepisu. Wystarczyło je zagotować (dokładnie dwieście pięćdziesiąt gram) razem z ćwiartką szklanki wody i dwoma łyżkami soku z cytryny, a następnie przetrzeć przez sitko w celu pozbycia się pestek (to już kolejne brudne sitko, ile można?!).
#32 - odbiór
Zagotował wodę w dużym garnku i postanowił, że następnym razem jednak da sobie odebrać tą wątpliwą przyjemność, jaką jest robienie kremu. Postawił nad ukropem miskę (dobrze, że czasem patrzył jak robił to Kyle, inaczej nie miałby nawet pojęcia, którą wziąć), wbił do niej cztery białka, wsypał jedną i ćwierć szklanki cukru, szczyptę soli i mieszał do rozpuszczenia się cukru.
#33 - plama
Wystudził lekko zagrzaną miskę (w międzyczasie krojąc trzysta czterdzieści pięć gram masła w kostkę) i ubił mikserem na sztywno jej zawartość, otrzymując gęstą, zimną bezę. Nie przerywał nawet miksowania, od razu dodając pokrojone masło, po kilka kostek. Byłoby dobrze, gdyby nie to, że wszystko nagle zrobiło się rzadkie i z grudkami! Ale plama, będzie musiał zaczynać od początku.
#34 - sucho
Na samą myśl zrobiło mu się sucho w gardle, w panice przestudiował jeszcze raz dokładniej przepis... I kto by pomyślał, tak właśnie miało być! Dokończył miksowanie masła i w jakiś magiczny sposób krem po kilku minutach zrobił się gładki i gęsty - dokładnie tak, jak powinien. Z pewną obawą wmiksował w niego jeszcze malinową papkę, ale na szczęście nie było tu już przyprawiających o zawał niespodzianek.
#35 - splątane
Wyłożenie różowego kremu na muffiny było już czysta formalnością. Nawet szpryca do ciast zakopana pod stosem splątanych kabli od przeróżnych urządzeń kuchennych (Warren nie miał ochoty choćby domyślać się, do czego połowa z nich może służyć) nie była w stanie wyprowadzić go z równowagi.
#36 - przechwałki
Wyglądało to nawet nieźle. Z mieszaniną obawy i ciekawości wziął jedno ze swoich dzieł, i nie chwaląc się, smakowało również nieźle. Malinowo.
#37 - słodycz
Właśnie dochodził do jakże wyszukanego wniosku, że lekka kwaskowatość malin dobrze łamie ogólną słodycz wypieku, kiedy usłyszał trzask drzwi i od progu przejętego czymś Kyla.
#38 - oskubać
— Nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo prawie-była żona mojego klienta chce go oskubać! — zaczął prawnik głosem pełnym wzburzenia.
#39 - nękać
— Jak tak dalej pójdzie, to sam wniosę przeciw tej małpie pozew o nękanie! Wydzwaniała dziś do mnie z piętnaście razy z propozycją, że zapłaci mi więcej niż jej przyszły ex, jeśli nie będę się za bardzo starać. Wyobrażasz sobie?!
#40 - łajdaczyć
— A przecież nikt nie kazał jej się łajdaczyć po tych wszystkich bankietach, i puszczać z kim popadnie!
#41 - jemioła
— Ta kobieta jest jak jemioła, wysysa z niego wszystkie soki!
#42 - zagadka
Dla Warrena ciągle było zagadką, jakim cudem po tylu przeprowadzonych (zwykle dość paskudnych) rozwodach, jego chłopak ciągle potrafił się w to aż tak bardzo angażować. Ba, on nie potrafił inaczej!
#43 - nędza
Ale Kyle stracił całkowicie wątek, kiedy wszedł do kuchni i zobaczył ten obraz nędzy i rozpaczy, jaki obecnie sobą reprezentowała.
#44 - pasożyt
— Co tu się do jasnej cholery stało! Warren, znowu przywlokłeś z polowania jakieś pasożyty i przez nie zdemolowałeś mi kuchnię?!
#45 - ocet
— Od razu zdemolowałem, robot kuchenny się popsuł. — Być może Warren niepotrzebnie użył tego zadowolonego z siebie tonu, bo jego partner wyglądał jakby wypił szklankę octu. — Upiekłem muffinki? — dodał już mniej pewnie, bo nie chciał spowodować niechybnego wybuchu.
#46 - wódka
Chłopak usiadł z wrażenia, spoglądając na zrobiony przez wilkołaka burdel; w zlewie piętrzyły się naczynia, na ścianie i szafkach widać było rozchlapany, różowy krem, i nie wiedzieć czemu na całym blacie były smugi rozmazanej mąki. W ogóle było jej pełno, wszędzie! Musiał się zdecydowanie napić, najlepiej czegoś mocniejszego, na przykład wódki.
#47 - równość
I po co mu to było? Teraz wiedział, że równość w tej kuchni nie powinna mieć miejsca, bo Warren się do tego zupełnie nie nadaje. To znaczy, nadaje się, sądząc po pyszniących się na blacie wypiekach (nic to, że znalazł najprostszy przepis, jaki istniał). Ale straty są zdecydowanie zbyt znaczne.
#48 - szantaż
Do głowy wpadła mu szatańska myśl, żeby zadzwonić do Mercedes i zaszantażować ją, żeby przyjechała tu i sama ogarnęła mu kuchnię. Jednak doszedł do wniosku, że była w tym również i jego wina, i też musi ponieść jakieś konsekwencje.
#49 - szambo
Z całkowitą rezygnacją, ignorując zdziwione spojrzenie Warrena, wstał i zaczął sprzątać to szambo, w które na własne życzenie wpadł.
#50 - mydło
Zabije Mercy, zdecydowanie ją zabije. Albo wyszoruje jej język mydłem, jeśli jeszcze raz rzuci pomysłem w stylu "ciekawe czy Warren da się wkręcić w pieczenie muffin"!
Uwaga: tekst zawiera autentyczny przepis na muffiny!
Pochodzi on z tej (http://www.mojewypieki.com/przepis/babeczki-malinowe-z-kremem-malinowym) strony i jest moim ulubionym przepisem
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Lena Nika dnia Śro 23:14, 30 Wrz 2015, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
bassara
Widmo
Dołączył: 20 Wrz 2015
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Polska Płeć:
|
Wysłany: Czw 18:54, 08 Paź 2015 Temat postu: |
|
|
Głosuję na tekst B. Lubię świat Stalkera ale tekst B podoba mi się bardziej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
marika1313
Widmo
Dołączył: 02 Wrz 2015
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany: Czw 19:19, 08 Paź 2015 Temat postu: |
|
|
Głosuję na A
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
shuri
Widmo
Dołączył: 15 Wrz 2015
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany: Czw 22:41, 08 Paź 2015 Temat postu: |
|
|
Głosuje na tekst B - jesr lekki i przyjemny, napisany z humorem, czyli w skrócie - trafił w moje serce
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
matoko
Widmo
Dołączył: 06 Lip 2013
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany: Sob 12:42, 17 Paź 2015 Temat postu: |
|
|
Głosuje na tekst B. Był on bardziej spójny i płynniej się go czytało niż A.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
mistrzuchna
Widmo
Dołączył: 28 Sty 2014
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 23:55, 17 Paź 2015 Temat postu: |
|
|
Głosuję na B
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|
|
|